Sprawozdanie Marysi z regat „ŻEGLARSKI PUCHAR TRÓJMIASTA 2019”. Załoga bawiła się dobrze, wiatru nie brakowało no i zwiedziliśmy całe Trójmiasto. Zresztą przeczytajcie sami:

Udało się ! W ostatniej chwili wszystkie formalności zostały załatwione i w czwartek 23 maja w środku nocy wysłałam zgłoszenie na regaty Żeglarskiego Pucharu Trójmiasta. Następnego dnia w południe, z portu Stewa, gdzie odbywał się kurs żeglarski ruszyliśmy ze Stachem i Mieszkiem, najlepszym szefem, do Górek Zachodnich, gdzie w blasku słońca czekała s/y Ankia.

Mieszko wrócił egzaminować, a w międzyczasie dotarł Michał i w trójkę ruszyliśmy do Mariny Gdańsk, gdzie powoli zbierało się 55 jachtów startujących w tegorocznej edycji Pucharu. Tego dnia pogoda była słoneczna, ale wiatr niestety zbyt delikatny. Zdążyliśmy na ostatnie otwarcie kładki nad Motławą. Zupełnie zapomniałam, że ona tam w ogóle jest i czasami blokuje wejście do mariny.

Po drugiej stronie czekały dalsze formalności, oklejanie burt numerami startowymi (nam przypadła okrągła pięćdziesiątka), prowiantowanie jachtu oraz czwarta osoba załogi – Sebastian, tak jak Michał – absolwent naszego kursu na patent żeglarski.

W sobotę o 8.10 przeszliśmy z innymi startującymi jachtami pod kładką i ruszyliśmy w stronę molo w Gdańsku – Brzeźnie, żeby spokojnie zdążyć na start. Po drodze klepnęłam burtę statku muzeum „SS Sołdek” na szczęście a o godzinie 11.00, rozpoczęły się pierwsze dwa starty formuły pomiarowej KWR i ORC. Są to współczynniki liczbowe, dzięki którym miejsce zajęte przez jacht podczas regat obliczane jest na podstawie zestawienia teoretycznych osiągów łodzi i czasu przepłynięcia trasy wyścigu.

Regaty w Gdańsku

Trzeci start dotyczył 28 jednostek kategorii, w których jachty grupuje się tylko według ich długości. W klasie open do 9 m byliśmy jednym z najmniejszych jednostek, bo s/y Ankia ma zaledwie 6,52 m długości. Dla porównania najdłuższy jacht startujący w regatach miał koło 16 m.

W okolicach mola odbyły się dwa krótkie wyścigi, tzw. up/downy, polegające na płynięciu pod wiatr do górnej bojki, a z wiatrem w drodze powrotnej.

Nasza Ankia nie jest maszyną regatową, jak te, które w większości brały udział w wyścigu. Jest niewielką żaglówką turystyczną, więc na znalezienie się w czołówce nie mieliśmy szans. Dla nas liczyło się towarzystwo i czas, który mogliśmy razem spędzić.

Ankia

Organizatorzy z motorówki przepływającej obok, próbując dodać nam otuchy, zapytali czy chociaż bufet mamy dobry pod pokładem. Niestety – zakupy zrobione, kuchenka jest, butla również, ale reduktora do niej zapomnieliśmy. Będzie nauczka na przyszłość.

Trzeci i ostatni długi wyścig swoją metę miał blisko portu w Gdyni, gdzie czekała na nas żeglarska impreza integracyjna. W porcie staliśmy obok jachtu Nasza Jutrzenka i udaliśmy się na zabawę do „Jedź Pij Tańcz”.

Ostatniego dnia, w niedzielę, zostały rozegrane jeszcze dwa wyścigi, krótki w okolicach Gdyni i długi z metą w Sopocie, gdzie miało nastąpić zakończenie regat. W marinie opuścił załogę Sebastian. Zostaliśmy na zakończeniu, dzięki czemu ja mogłam przejść się boso po molo, a Stach spóźnić się jeszcze bardziej z powrotem do Stewy, gdzie kursanci świętowali zdany egzamin na Żeglarza Jachtowego po weekendowym kursie na żeglarza jachtowego.

Takiego wspaniałomyślnego kapitana znajdziecie tylko w WIND HUNTER. Stachu prowadzi u nas kursy żeglarskie oraz stażowe rejsy weekendowe – zapraszamy.

W międzyczasie zdążyło się nieprzyjemnie rozwiać, a deszcz ze strony Gdyni pędził w naszą stronę. Ruszyliśmy z powrotem do Górek Zachodnich, gdzie pożegnaliśmy Ankię.
Wspaniale, że udało nam się wystartować. Był to pierwszy start WIND HUNTERa w tych regatach. Co do regat: dobra organizacja i co najważniejsze: super towarzystwo. Nie obyło się bez przygód, nie obyło się bez śmiechu … no i żeglowania było całkiem sporo.
Ankia zawitała do floty WIND HUNTERA, by absolwenci kursów żeglarskich mogli rozwijać swoje umiejętności i wypłynąć nieco dalej, jest bowiem jachtem zatokowym. Pozwala poznać nieco nawigacji, morskich zwyczajów i nabyć umiejętności zachowania się i sterowania na fali czy zasad bezpieczeństwa. Dwóch załogantów z tych regat to właśnie absolwenci naszych kursów. Wiosenny kurs żeglarski pozwolił wyszkolić takie wilki morskie 🙂

kurs żeglarski

Maria Sienkiewicz

Call Now Button